Na pewno każdemu, kto widział najnowszy odcinek PLL 5x09 "March of Crimes" nasuwa się na myśl pytanie, kim jest facet, który udaje porywacza Alison.
1) Najprostsza wersja: został podstawiony przez policję, aby zweryfikować historię Alison. To mi wygląda na pomysł Detektyw Tanner, która powątpiewa w całą tę historię i po prostu chce przyłapać dziewczynę na kłamstwie, ponieważ prawdopodobne, że Alison potwierdzi, iż to właśnie on i w ten sposób wyszłoby na jaw jej oszustwo.
2) Został podstawiony przez A. Wydaje mi się, że opcja z policją jest lepsza, ale jest pewna rzecz, która przemawia w kierunku naszego tajemniczego prześladowcy: na koniec odcinka, A. odsłuchuje zeznania Alison, a dokładniej to, co chwilę wcześniej powiedział przesłuchiwany "porywacz". Wskazuje to na to, że A. maczało w tej całej sprawie palce... Pytanie, dlaczego miałoby to robić? Żeby jeszcze bardziej wkopać Alison? Kolejna intryga, która jak na razie pozostaje wielką zagadką... Z kolei nasuwa się jeszcze pytanie, dlaczego ten facet miałby się zgodzić? Kto wie, ale mina Alison, kiedy go zobaczyła, była trochę podejrzana... Może go zna? I ma z nim na pieńku? Dlatego zgodził się współpracować z A.?
Ja jestem za tą pierwszą wersją, zdecydowanie bardziej do mnie przemawia. A Wy co o tym myślicie?
- P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz