CZEŚĆ! To chyba taka tradycja, że zawsze, kiedy mówię sobie, aby w tym tygodniu dodać podsumowanie szybciej to zawsze znajdzie się jakieś inne zajęcie. Do obejrzenia tego odcinka zabierałem się trzy razy zawsze około godz: 23. Za czwartym razem się udało i obejrzałem. Życzę Wam miłęgo czytania. I mam nadzieję, że Wam się spodoba!
P.S Wracam do Waszego ulubionego stylu pisania podsumowania!
Sam nie wiem jaki ten odcinek był dla Spencer. Czy dobry czy zły?!! Jak już wiemy jej rodzice są surowi i wymagający i z żelaznymi zasadami, ale HELOŁ! Trochę współczucia! Ona przeszłą przez straszne męki w dollhouse! A jej własna mama zamiast przytulić i pocieszyć ją, kiedy wróciła ze szpitala do domu od razu przyjęła postawę surowego rodzica. Okay... Wiem. Spenc ma słaby organizm do narkotyków i szybko popada w uzależnienie. Jednak Veronica też mogła delikatniej uświadomić Spenc dlaczego nie wzięła tych recept i czego się obawia... Jednak nie wszystko dla Spencer w tym odcinku było takie złe. Jej relacje z Toby'm zaczynają się naprawiać i są zdecydowanie lepsze niż w poprzednim sezonie z czego się naprawdę cieszę, bo jest to moja ulubiona para. Scena gdzie Spenc była z Toby'm na pikniku wyglądała naprawdę fajnie jednak myślałem, że opowie mu o tym co się stało... Cóż musimy jeszcze uzbroić się w cierpliwość.
Biedna Hanna ona chyba cierpi najbardziej... Na szczęście ma wsparcie ze strony mamy i... Caleb'a! Jest to chyba najlepszy chłopak w porównaniu do wszystkich innych w serialu! Hanna naprawdę może na niego liczyć w każdej sytuacji! Dla Hanny zapowiada się naprawdę ciężki okres. Po powrocie ze szpitala i wejściu do domu Hannie zaczęło się wszystko przypominać... A wszystko przez wygląd pokoju. Co prawda osiągnęła swój cel i pozbyła się wszystkich przedmiotów, które znajdowały się w jej podrobionym pokoju wykonanym przez... Charlsa? Widać było, że potrzebuje rozmowy z dziewczynami. Jak każda z nich. Jednak wierzę, że pierwsze spotkanie po tym wszystkim w oko w oko będzie dla nich naprawdę ciężkie. Liczę na to, że Hannie będzie łatwiej po rozmowie telefonicznej z dziewczynami, którą zobaczyliśmy na końcu odcinka.
Aria w tym odcinku mnie trochę zirytowała podczas przesłuchania na komisariacie. Ja rozumiem, że się obawia tego, iż Andrew wyjdzie na wolność. Jednak to jak się zachowała podczas przesłuchania było żenujące.
Fajnie było zobaczyć Arię i Ezrę razem w The Brew. Wiem, że zerwali. Jednak liczę, że wrócą do siebie, ponieważ ich historia jest wspaniała i oni naprawdę się rozumieją. A uczucie pomiędzy nimi jest na pewno! Liczę, że zobaczę ich jeszcze razem.
I zdjęcia, które robiła Aria... Były dość dziwne. Nie rozumiem do końca o co tu chodziło. Stała na przeciwko okna w salonie i zrobiła dwa zdjęcia z zupełnie innego miejsca... Może ktoś mi wyjaśnić o co chodzi?
Emily również bardzo cierpi. Było mi jej tak szkoda, kiedy założyła taty kurtkę. Widać było, że bardzo go teraz potrzebuje. Jednak ma też wsparcie ze strony mamy. Co zresztą było widać. Podobała mi się scena kiedy Em poszła na strzelnice. Wtedy naprawdę było widać, że te strzały oddaje z taką agresją jakby chciał te wszystkie złe wspomnienia po prostu z siebie wystrzelić... Nie dziwię jej się. Wszystkie te wydarzenia w ich życiu mogą naprawdę różnie na nie wszystkie wpłynąć. Mam nadzieję, że się z tego podniosą. A na koniec Sara... Dziwne to było, że Sara przyszła do Em... Ale podobało mi się zachowanie mamy Emily i samej Em. Zachowały się w stosunku do Sary naprawdę bardzo miło. Liczę, że ten wątek rozwinie się bardziej.
Teraz małe ogłoszenie. Mam dla Was złą wiadomość. Jest to ostatnie podsumowanie w takiej formie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz